sobota, 24 września 2016

Dzień 8: królewskie ogrody i plażing/smażing na Virgin Beach



Po godzinie 8:00 wyruszyliśmy naszymi niezawodnymi skuterami







w daleką wycieczkę (ok. 70 km w jedną stronę) do pięknego ogrodu Tirta Gangga. Wstęp kosztował niecałe 6 zł, trzeba doliczyć jeszcze parking, wszędzie pobierają pieniądze za kawałek użyczonego pola na zostawienie pojazdu, ale to przeważnie jakieś 3 zł. Ceny wszędzie są takie niskie :) Za obiad z napojami i deserem płacimy zawsze od 20 do 30 zł za dwie osoby, ale miejsc takich, gdzie tanio i smacznie trzeba szukać, bo przy głównych ulicach w kurortach ceny są z kosmosu, ale my się tam nie stołujemy. Ojjj tak :D Tirta Gangga to królewski ogród z piękną roślinnością, wokół ogrodu piękne tarasy ryżowe w soczystej zieleni. Piękne widoki, zobaczcie sami:




























W drodze powrotnej niewiele zbaczając z trasy pojechaliśmy na plażę Virgin Beach, mała i przez to kameralna, a morze w pięknym przejrzystym niebieskim kolorze. Plaża oznaczona jest jako „biała”…hmm piasek trochę szarawy był, w Jastrzębiej Górze jest ładniejszy. Woda cieplutka, przyjemnie było się orzeźwić, ale przy tym okropnie słona, po wyjściu oczy trochę piekły i w ustach zasychało. Na plaży czuliśmy się kameralnie dlatego, że po pierwsze nie było wiele ludzi, a po drugie klify tak jakby tworzyły boczne ściany. Dziwne było jednak to, że zaraz gdy kończył się piasek była trawka i pasły się tam krowy…cóż, ale jakieś takie bezzapachowe i zgrabne jakoś (haha)






A teraz tylko wiatr we włosy, a może i w kask :D i hulamy przez autostradę (autostradą można nazwać na balijskie warunki dwupasmową jezdnię w jednym kierunku zbudowaną w większości z betonu) skuterami. To było poczucie niesamowitej wolności i poczucia bezpieczeństwa. Tutaj są setki skuterów, ale również i samochodów. Balijczycy przyzwyczajeni są do tego, że kierowcy skuterów są…po prostu są…i tyle. Istnieją tutaj niepisane zasady, że na dwupasmowej drodze ekspresowej pomimo tego, że na Bali jest ruch lewostronny, to skutery jeżdżą tym wolniejszym pasem ruchu, czyli lewym. Podczas wyprzedzania wszyscy zwalniają, nikt się nie denerwuje, tutejsi są jakby tacy normalni. Pomimo tego, że nieźle nas „zawiało”, to jesteśmy nieźle wypoczęci, to chyba dzięki tym skuterom.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz